Rowerowe trasy, full i rowerowy fun!

Rowerowe trasy, full i rowerowy fun ..

W napływie obowiązków i innych różnych rzeczy, bardziej lub mniej związanych ze sportem, trochę brakuje czasu na rower. Na tyle mocno, iż  tuż po spotkaniu późnym popołudniem zapakowawszy rower do auta, wybrałam się do Sobótki. Nie ma co ukrywać Sobótka oraz Przełęcz Tąpadła  to zbawienne miejsce dla rowerowego i aktywnego Wrocławia. Urocze miejsce oferujące sporo atrakcji w tym wiele tras rowerowych.

Dzięki Superior Rowery oraz Konwa Bike -Leszno miałam przyjemność  przetestowania fulla w trudnym technicznie terenie i muszę przyznać, iż testy wypadły świetnie! Nie sposób nie zauważyć niepodważalnych zalet jazdy na rowerze z pełną amortyzacją. Polecam wszystkim tym, którzy mają nieco gorszą technikę, wybierają szlaki  te bardziej i bardzo wymagające, a także wówczas kiedy mamy ‘gorszy’ dzień, czy też jesteśmy podmęczeni.

Zaletą fulla niewątpliwie są dwa amortyzatory, przedni oraz tylni.  Zapewniające lepszy komfort jazdy, dzięki stopniowanej blokadzie regulującej skok amortyzatora -adekwatnej do poziomu trudności technicznej trasy.  Dla przykładu wybierając trudniejszą trasę można odpiąć całą blokadę umożliwiając najwyższy skok amortyzatora. Dzięki czemu dużo łatwiej i płynniej będzie można pokonać wymagający technicznie odcinek, czerpiąc z jazdy większą przyjemność.  Kolarskim slangiem   mówiąc fan będzie i również z jazdy na sztywniaku  (rower bez tylnego amortyzatora) lecz za pewne trzeba będzie bardziej uważać i mocniej koncentrować się nad tym co przed nami, aby nie popełnić żadnego błędu,  bo każdy kamień, korzeń czy jump będzie zdecydowanie bardziej odczuwalny.

Wycieczka rowerowa jak zawsze udana, a wieczorne już rowerownie niezmiennie zakończone zostało wizytą w cukierni w Rogowie.

Do zobaczenia na rowerowych trasach.

Ola

 

Dobrze jest być amatorem!

Dobrze jest być amatorem, robić coś na luzie, bez presji. Dla siebie, dobrego samopoczucia i lepszej formy. Dla przełamywania swoich słabości i samorealizowania się. Ostatnio ktoś powiedział, że po sukcesach, które osiągnęłam amatorką nigdy już nie będę, a ja amatorką się zwę. Amatorką, bo kolarstwo nie jest już moja ‘pracą’, którą wcześniej notabene łączyłam z pasją. Kolarstwo jest teraz odskocznią. Jazda na rowerze daje mnóstwo radości, dzięki niej odpoczywam, odcinam się od rzeczywistości i ładuję akumulatory, a kiedy zaczyna brakować adrenaliny i rywalizacji dobrze jest wybrać się na wyścig, aby móc zmęczyć się jeszcze bardziej!

Cały artykuł o mojej dalszej zabawie z rowerem i wspaniałej kolarskiej przygodzie już w nieco innej roli przeczytacie na www.bikeworld.pl

Start w GP Kaczmarek Electric MTB! :)

Grand Prix Kaczmarek Electric MTB/ Rydzyna- dystans giga. Pierwszy wyścig i pierwsze zwycięstwo! Tego chyba nikt by się spodziewał, bynajmniej nie ja.  Udzielając wywiadu na starcie pan redaktor zapytał „czy zapatruję się na wygraną podczas dzisiejszego wyścigu jako znakomita, utytułowana zawodniczka MTB?” Szczerze odpowiedziałam, iż „na nic się nie zapatruję. Startuję po długiej dwuletniej przerwie, przyjechałam tu, aby porządnie się zmęczyć i zająć jak najlepszą lokatę”.

Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać i jak ułoży się wyścig. Od samego startu poszedł gaz. Moje samopoczucie było nadspodziewanie dobre. Złapałam oddech, własne tempo i starałam się jechać swoje na nowo ciesząc się jazdą w terenie. Wymagającą fizycznie oraz technicznie, bo nie spodziewałam się, iż w moich rodzinnych nizinnych stronach można ułożyć tak interesującą i interwałową trasę.

 

pozdrower

Ola

Będzie zabawa! :)

Hej kolarze! Widzimy się w najbliższą Niedzielę na starcie Grand Prix Kaczmarek Elektryk MTB w Rydzynie? 🙂

Po dwuletniej przerwie od ścigania i ja postanowiłam powrócić na ścieżki wyścigowe, przepalić nogę i dobrze się bawić! 😉  Mam nadzieję, iż moje Noworoczne postanowienie, w którym trwam po dziś dzień – #healthylifestyle #treningmabyczrobiony czyli aktywny tryb życia i niezobowiązujące ćwiczenia 3-4 razy w tygodniu nieco ułatwią mi to ‘zadanie’.  Nieco, bo jak krótkie niezobowiązujące ćwiczenia mogą zbudować formę wystarczającą na przejechanie dystansu giga  80-100km w terenie? Hm, któż z nas nie lubi wyzwań? 🙂

Rower, piękny krajobraz, teren, górki, x kilometrów przed nami i x za nami, wysiłek fizyczny i endorfinki! Przyznajmy się, że trochę z nas masochiści, bo kto w weekend wybiera się na maraton, ‘wypluwa płuca’ kiedy może posiedzieć w domu, poleżeć, odpocząć i napić się piwka 😛

My! 🙂  Bawmy się! Dopóki się bawimy i czerpiemy radość z tego co robimy bez względu na wynik – będziemy usatysfakcjonowani, choć na mecie pod wpływem zmęczenia i adrenaliny pewnie powiemy co innego i padnie wiele niecenzuralnych słów to.. i tak będziemy zadowoleni! 🙂

Do zobaczenia

Ola

 

 

 

 

Pasja!

 

Pasja! Czym jest pasja? Ku czemu się skłaniamy, czemu tak bardzo się poświęcamy, niekiedy zatracając się całkowicie w tym co robimy?  Czujemy radość, wolność, spełnienie?

Zaczyna się od zasiania ziarenka z czasem wkręcając się coraz bardziej w daną rzecz, czy czynność. Moją pasją od dziecka był Rower, czerpałam wówczas ogromną radość z przejechanych kilometrów –przemierzając jak na tamten czas spore odcinki na rowerze komunijnym 😉

Co było później, większość z was wie. Miałam to szczęście, że moja pasja przerodziła się w zawód i tego każdemu z was życzę! Po kilkunastu latach w zawodowym peletonie jednak przyszło wypalenie i rower przestał cieszyć. Niedługo po tym zakończyłam swoją zawodową karierę i odwiesiłam rower na przysłowiowy hak.  Odpoczywałam, prowadząc siedzący tryb życia, który ‘zmęczył’ mnie jak mało co, ale że nigdy takiego nie prowadziłam – sprawdzić było warto. Powróciłam do sportowego trybu życia. Szukając nowej pasji, próbowałam różnych form aktywności fizycznej, bo jedno jest pewne -siedzący tryb życia na pewno mi nie służy. Coraz częściej jednak jak formę aktywności wybierałam rower i to on na nowo stał się moją pasją. Prawdziwa pasja zostaje w nas na zawsze. To coś co nas napędza to coś co nas nakręca i daje mnóstwo pozytywnej energii! Daje poczucie radości, satysfakcji i wolności! 🙂

Pasja. Ludzie z pasją są nieco inni od tych, którzy jej nie maja -bez względu na to czym się pasjonują, czy to daną dyscypliną sportową, czy też zupełnie czymś innym co nie ma żadnego związku ze sportem np. graniem na jakimś instrumencie muzycznym. Nie każdy przecież musi pasjonować się tym samym. Rozmawiając z ludźmi już w głosie słychać, że się czymś pasjonują po tym w jaki sposób o czymś opowiadają jak się ekscytują. Wiele osób wybiera sport. Sport uważany jest za najlepszą formę odreagowania, pozbycia się stresu, złych emocji. Pozwala w pewien sposób spojrzeć na rzeczywistość z nieco innej perspektywy, zdystansować się i pozytywnie naładować akumulatory.

Wychodząc na świeże powietrze, dotleniamy organizm, ładujemy się pozytywną energią pojawiają się nasze upragnione endorfinki. Często na treningu właśnie znajdujemy odpowiedź na nurtujące nas pytania, czy też rozwiązanie jakiegoś problemu, a co najważniejsze w pakiecie możemy również zadbać o swoje zdrowie – poprawiając kondycję oraz sylwetkę. No i można  w ciągu dnia pobyć chwilę samemu, a tym samym zatęsknić za kimś kto w domu został 😉

Pasja sprawia, że mamy swój obszar do samorealizacji. Nie wiem, czy wy też tak macie, ale ja kiedy przez dłuższy czas -przez braku czasu nie mogę pójść na trening robię się sflustrowana. Wystarczy wyjść na świeże powietrze trochę się zmęczyć i wszystko wraca do normy. Początkowo myślałam, że jest to konsekwencją tego iż organizmu, każdego dnia przyzwyczajony był do ciągłych forsownych treningów i tego też się domaga, ale nie do końca tak jest. Zbawienny dla lepszego samopoczucia bywa, chociażby krótki spacer.

Czasami też, dobrze jest pójść na trening po to, aby się ‘sponiewierać’ wrócić utyranym  fizycznie do domu, wziąć prysznic, zjeść dobrą kolację i poczuć się usatysfakcjonowanym. Piękne uczucie! J Pewnie dlatego też widujemy się, czy to na treningach na zewnątrz czy na siłowni itp. gdzie przychodzi naprawdę dużo i coraz więcej ludzi, którzy są zmęczeni po pracy, a mają jeszcze siłę na trening, a może .. mają siłę na wszystko dzięki treningom??

Ola

Pamiętamy i wspominamy! „Just do your job” MG

Pamiętamy i wspominamy! Dziś mija kolejna rocznica od śmierci śp. Marka Galińskiego.

Jaki był Marek? Marek był świetnym człowiekiem i trenerem. Kompetentnym z ogromną wiedzą trenerską i doświadczeniem. Sam wcześniej zanim został trenerem, był znakomitym zawodnikiem niedoścignionym na Polskim podwórku i jednym z lepszych na świecie. Każdy za pewne pamięta jego wyścig we Francji, gdzie walczył o medal Mistrzostw Świata w elicie ostatecznie wyścig zakończył na miejscu 5.  Nie mając sobie równych reprezentował nasz kraj podczas trzech Igrzyskach Olimpijskich z rzędu. Plasując się zawsze w okolicach dziesiątki!

 

W 2011 roku Marek został moim trenerem. Trenując z nim moja kariera ponownie nabrała tempa. W roku 2012r doprowadził mnie do znakomitej formy. Trenując pod jego ‘skrzydłami’ zostałam Vice Mistrzynią Polski. Podczas Mistrzostw Europy w Rosji w elicie kobiet wywalczyłam miejsce 6, tym samym zdobywając kwalifikację Olimpijską. W tym samym roku podczas Igrzysk Olimpijskich 2012 w Londynie zajęłam miejsce 7, a dwa miesiące później podczas Mistrzostw Świata w Austrii wywalczyłam miejsce 9 oraz w nowej formule cross country XCE -brązowy medal Mistrzostw Świata, ustępując miejsca odpowiednio Jolandzie Neff oraz Alexandrze Engen.

 

Wydawałoby się, iż to był dopiero początek naszej współpracy, ale potem zaczęły się problemy w PZKolu. Marek był człowiekiem bezspornym, człowiekiem honoru. Pracowitym, uczciwym, życzliwym, zawsze robiącym „swoje” stąd hasło i koszulki MG  „Just do jour job”.

Postanowił więc nie walczyć z włodarzami, był przecież pożądanym trenerem w wielu krajach i w ten sposób straciliśmy najlepszego trenera a kraju, a Marek rozpoczął współpracę z Kadrą Rosyjską. Przez te lata, przekazał mi największą wiedzę i doświadczenie na której bazuję po dziś dzień.

Kiedy rozpoczęłam swoją współpracę z moim nowym klubem we Włoszech, Marek wciąż bezinteresownie mi pomagał, prowadząc mnie online. Kręciłam się, wówczas w okolicach 20m na Świecie. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo Marek wyjechał na dobre zajmując się swoim teamem.

 

Prywatnie Marek był bardzo dobrą, skromną i ciepłą osobą – każdy z zawodników zawsze mógł na niego liczyć i to nie tylko zawodnicy trenujący z nim. Pomagał wielu osobom, uszczuplił wówczas nasz budżet, aby za zaoszczędzone pieniądze pomóc młodym perspektywicznym zawodnikom. Zawsze pamiętał o młodych zawodnikach, chcąc zapewnić im warunki do rozwoju –sami kiedyś przecież zaczynaliśmy więc z autopsji wiemy, że łatwo nie było.

Marek był człowiekiem o złotym sercu, pełnym pasji do kolarstwa. Obserwując go z boku to niesamowite jaką miał pasję po ponad 20latach spędzonych w zawodowym peletonie i tą pasją dzielił się z innymi. Nauczył nas czerpania radości z roweru nie tylko patrząc na waty, robiąc swoje i odkreślając każdy kolejny trening. Potrafił podjechać na treningu, tylko po to, aby z boku pokazać piękny widok. Mówił jak jest nie owijając w bawełnę, dlatego też często wysłuchiwałyśmy, jakie to z nas „głupie kury”. Za takimi ludźmi się tęskni.

 

 

Ostatni wyścig z Markiem

Jaki miałam zaszczyt pojechać, bo inaczej tego ująć nie mogę, był wyścig na Cyprze w marcu z którego już nie wrócił. W 2014r Narodowa Kadra Rosyjska podobnie jak i nasza bądź odwrotnie, miała zgrupowanie na Cyprze, które kończyło się startem w wyścigu etapowym Cyprus Sunshine Cup.

 

Mówię o wspólnym wyścigu, bo Marek chociaż był tam już ze swoim teamem, to jechał go ze mną. Podczas zawodów miałam spore problemy techniczne. Trasa usytuowana była w bardzo odległych terenach od startu. Pojawił się pierwszy defekt. Zostałam w szczerym polu sama. Marek wiedząc o mich problemach zjawił się przy mnie niczym dobry duszek. Znalazł mnie tylko po to, aby oddać mi swoje koło i zmotywować do dalszej jazdy. Został wówczas w miejscu defektu z moim kołem, zmienił ‘dętkę’ i po jakimś czasie mnie dogonił. Dostosowując tempo do mojego, jechał ze mną dodając mi otuchy. Powiedział „Olcia walcz, jedź swoje, trenuj! Co się stało później?  Kolejny defekt i guma. Marek ponownie oddał mi wówczas moje już zrobione koło, zabierając to z defektem. Powiedział „wyścig jest już pozamiatany, ale walcz dalej –wciąż robisz dobry trening!’. Wsiadłam na rower i na pojechałam dalej, do mety wciąż pozostało jakieś 15km. Wyścig ukończyłam totalnie wykończona, Marek przyjechał na metę niecałą godzinę po mnie na flaku (nie mając już kolejnego zapasu) i rozwalonym kole. Przytuliłam go i podziękowałam – dla niego jak w zwyczaju miała mawiać „drobiazg”. Taki właśnie był Marek. Tęsknimy za Tobą! 🙁

Relacja ze zgrupowania w Hiszpanii!

Za co kochamy zgrupowania?!  🙂

Za nami zgrupowanie w Hiszpańskiej miejscowości Lloret de Mar, bo luty i marzec to idealny czas, aby przenieś się w cieplejsze klimaty po to, aby móc lepiej i efektywniej trenować. Wówczas gdy w Polsce w pełni jeszcze zima. Jak tego nie kochać, kiedy budzisz się rano, a za oknem przepiękny widok góry i słońce?!

Relacje z ostatniego zgrupowania w Lloret de Mar. O treningach, kolarskim lifestyle i nie tylko.. 🚴‍♀️  

https://portal.bikeworld.pl/artykul/ludzie/blog_aleksandra_dawidowicz/17138/dawidowicz_za_co_kochamy_zgrupowania

 

Zgrupowanie Lloret de Mar.

Przedsezonowe zgrupowanie w Lloret de Mar! 😊

Hiszpania przywitała nas fantastyczną pogodą nie wspominając o warunkach treningowych i przepięknych widokach, ale my nie na wakacjach .. 😉 ☀️ Sportowcy skrupulatnie realizują swój plan treningowy. Z tego co mnie słuchy dochodzą w Polsce pogoda nie rozpieszcza więc Ci którzy mogą sobie pozwolić na zgrupowanie o tej porze mają nieco łatwiej.
Zawsze to lepiej móc rozkręcać ‚nogę’ przed sezonem i efektywniej trenować. Realizując długie treningi wytrzymałościowe i te krótsze bardziej intensywne w dogodniejszych warunkach i kilkunastu stopniach powyżej zera, niż w kilku stopniach poniżej zera -walcząc o przetrwanie, ale kto z nas tego nie przerabiał? Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. 🚵‍♀️🚵‍♂️
Wracając do zgrupowania -po zakończeniu kariery, czyli półtorarocznej przerwie i ja postanowiłam porządnie rozkręcić nogę! Porywając się z ‘motyką na słońce’ na 4 godzinny trening po górach! 🤦‍♀️ Cóż.. na szczęście odcięło mnie dopiero po obiedzie 😅 Teraz trochę ‘żałuję’ że wcześniej nie trenowałam, aby podtrzymać kondycję. Wówczas może forma byłaby na tyle ‘znośna’ że i z chłopakami na ‘kole’ byłabym w stanie ‚przekręcić dystans’. Na szczęście pozostaje mi towarzystwo dziewczyn lub jazda w pojedynkę, czyli jednak bez towarzystwa 😝 bo każdy przecież przygotowując się do sezonu realizuje swój plan treningowy – pilnując własnego tętna, czy też kontrolując waty 💪
 
Niemniej jednak po kilkunastu latach uprawiania zawodowego kolarstwa – stwierdzam, że jazda bez puslomeru, czy miernika mocy i w pojedynkę ma swoje plusy 😎 Staram się dostrzegać uroki Hiszpańskiego krajobrazu jest i czas, aby zatrzymać się na selfika, czy kawę  😋 i pomyśleć, że jeszcze jakiś czas temu nikt nie był w stanie namówić mnie na godzinną przejażdżkę nie wspominając nawet o treningu 😜 Aktualnie namawiać mnie już nikt nie musi, chęci są choć nie zawsze jest na to czas, tym bardziej cieszę się, że i ja mogę pokręcić w tak urokliwym miejscu. Przerwa choć nie krótka jak widać dobrze mi zrobiła i faktem jest.. z tego się nie wyrasta! ❤️ 
Udanego treningu!
Ola

Pomyśl o czym naprawdę marzysz , bo marzenia się spełniają!

Od dzieciaka marzyłam o tym, aby kiedyś mieć zaszczyt i móc reprezentować Nasz Kraj podczas Igrzysk Olimpijskich! ❤️
Marzenie to spełniło się! Podczas ceremonii zakończenia I.O na stadionie Olimpijskim w Pekinie powiewały dwie flagi -aktualna flaga I.O  oraz ta która poprzedzała kolejne Igrzyska Olimpijskie, ktore odbywać sie miały w Londynie .Pomyslałam wówczas iż moim marzeniem jest pobicie’ miejsca z Igrzysk w Pekinie .. udało sie zakwalifikować, do medalu zabrakło niecałej minuty, ale miejsce było lepsze i to było piękne! Marzyłam rownież o tym, aby być najlepszą na Świecie. Na najwyższym stopniu podium podczas Mistrzostw Świata -stanęłam w Australii .
I Ty spełniaj swoje marzenia! 😊
Jeśli o czymś marzysz, jesli naprawdę chegoś chcesz.. jeśli będziesz o tym śnić i ciezko pracować.. tak! Marzenia się spełniają.  Choć w tym roku w dniu swoich urodzin miałam juz inne marzenia  Pomyślcie zatem o czym naprawdę marzycie. Dziękuje wszystkim za wspólnie świętowanie i za życzenia!
zdj. Igrzyska Olimpijskie w Pekinie 2008/ Londynie 2012 

Zimowe przygotowania do sezonu!

 

Zima, zima, zima!

Zapraszam na mój wpis który znajdziecie  na bikeworld.pl , a w nim  po krótce o zimowych  przygotowaniach do sezonu!

Jak trenować?  efektywnie 😉

p.s i  oby zima była łaskawa i dało się kręcić.. 🙂

Ola